WYPOSAŻENIE: EDC „linia podstawowa”. Minimalistyczna rezerwa.

dnia

Codzienny nurt miejskiego życia nie wymusza na nas w żaden sposób konieczności zadawania pytań w stylu „a co jeśli zaginiesz w lesie?” lub „jaki sprzęt chciałbyś mieć przy sobie gdy jednak to się stanie?”. Dla osób nie lubiących leśnej, wybujałej gadżetomanii, i starających zachować się w „przyzwoicie minimalistyczny” sposób, kolejną implikacją tego typu pytań będzie wymyślenie sposobu na taki dobór sprzętu, który pozwoli na osiągnięcie wysokiego poziomu bezpieczeństwa w relacji z małym „tonażem” przenoszonych gratów. Z syntezy obu tych zapatrywań powstała idea linii podstawowej tj. zbioru rzeczy noszonych przy sobie, które w sytuacji awaryjnej pozwolą nam przetrwać i bezpiecznie powrócić do cywilizacyjnej ostoi miasta. Niestety sprzęt to jedno a umiejętności własne to już inna sprawa. Już na wstępie tego wpisu należy jasno powiedzieć, iż do praktycznego wykorzystania linii podstawowej należy posiadać umiejętności oraz przydatną wiedzę. Jeśli nie  umiesz korzystać z noża, jeśli nie wiesz co to krzesiwo a kora brzozy to jedynie element leśnego wystroju a nie naturalna podpałka, to opisywane poniżej przedmioty nie będą miały dla Ciebie zbyt wielu cech użytkowych.

cropped-led-lenser-a3.jpg
Latarka. Jeden z bardzo przydatnych w terenie elementów. Fot. M+W

Więc jakie wyróżniamy podstawowe grupy narzędzi/zdarzeń, które ukształtują skład naszego małego „zasobnika przetrwania”?

  1. Nóż (scyzoryk) – Tego narzędzia nie trzeba przedstawiać. Niby prozaiczna sprawa, ale nie każdy zdaje  sobie sprawę jak przydatnym elementem jest właśnie nóż. Jest to narzędzie wielozadaniowe i zdecydowanie pożądaną rzeczą jest umiejętność jego użytkowania, choćby w stopniu dobrym. Niestety pamiętając nasze założenie mówiące o minimalizowaniu ciężaru, nie możemy sobie pozwolić na dźwiganie wielkiego noża survivalowego typu fulltang, a jedynie jakiś mały składany nóż mieszczący się w kieszeni.
  2. Schronienie – O ile większe i ciężkie noże możemy zastąpić w pewnym sensie małymi składanymi nożami, o tyle schronienia nie da się przenieść w kieszeni spodni jeans, lub na jakimś zasobniku zawieszonym na szyi. Tutaj pojawia się niestety potrzeba wyrobienia w sobie umiejętności budowania schronienia od podstaw w terenie leśnym lub jego przejmowania w terenie półzurbanizowanym np. zrujnowane budynki wiejskie itd. Jedynym elementem, który może w pewien sposób przyczynić się do uchronienia nas przed skutkami opadu atmosferycznego jest np. worek na śmieci. Wiem że jest to być może radykalne postawienie sprawy, ale z uwagi na cechy własne tego przedmiotu należy go zakwalifikować właśnie w ten sposób tj. jako swoistą, poronną formę schronienia. Przemawiają za tym dwie kluczowe sprawy tj. po pierwsze worek takowy chroni nas przed zmaoknięciem a po wtóre jest bardzo mały i możemy go zabrać ze sobą zawsze choćby i w tylnej kieszeni spodni. Poza tym przy odrobinie umiejętności z pojedynczego worka o rozmiarach powiedzmy 1m x 1m możemy wykonać małe „zadaszenie”np. w wykonanej uprzednio transzei. W takim przypadku z pomocą przychodzi nam kolejny niezbędny element EDC linii podstawowej tj. sznurek ew. paracord.
  3. Woda – Tutaj sytuacja jest podobna do tej opisywanej w poprzednim punkcie. W naszym mini pakiecie EDC nie ma miejsca na przenoszenie litra wody w butelce lub ciepłej herbatki w termosie, zatem należy przyjąć założenie, iż wodę będzie trzeba pozyskać przy użyciu minimalnych nakładów materiałowych przy relatywnie wysokim stopniu wiedzy na wskazany temat. Tutaj z pomocą przyjdzie nam omawiany uprzednio worek na śmieci oraz drobna wiedza jak przy jego pomocy „wyczarować” wodę.  Paracord również mile widziany w tym przypadku, ale jak już wspominałem wcześniej, mamy go w wyposażeniu.
  4. Ogień – To kolejny dość istotny element warunkujący powodzenie w wypadku zaistnienia sytuacji awaryjnej. Jego charakterystyka jest o tyle dla nas  korzystna, iż posiada jednocześnie kilka pożądanych cech. Po pierwsze daje nam ciepło, tak potrzebne w wypadku kiedy „liche” schronienie nam go nie oferuje. Po drugie, ogień dostarcza  potrzebnego światła, które przyczynia się również do podniesienia poziomu naszego morale. Oprócz obu omawianych cech, istnieją jeszcze licznie poboczne takie jak możliwość przygotowania posiłku, zagotowania wody itd. Warto mieć przy sobie jakieś źródło ognia, choćby miała to być zwykła jednorazowa zapalniczka.
  5. Oświetlenie – Tutaj sprawa jest zdaje się prostsza, gdyż „pozyskać” światło możemy  z kilku źródeł. Oczywiście najbardziej stabilnym źródłem światła będzie nasza latarka, jednakże oprócz tego pamiętajmy że wzrok przyzwyczaja się do ciemności. Gdy nagle znajdziemy się w ciemnym, pozbawionym nawet jakichś odległych latarni ulicznych lesie, wszystko wydaje się ciemnością. Po jakimś czasie wzrok przyzwyczaja się do mroków i w przypadku gdy nie mamy do czynienia z zachmurzonym niebem a dodatkowo jest pełnia, możemy w jakiś tam sprawny sposób operować na danym terenie. Kolejnym źródłem światła jest oczywiście rozpalone ognisko oraz rezerwowo posiadana zapalniczka. Zresztą w lesie jak to w lesie zawsze można poszukać coś z czego możemy zrobić improwizowaną pochodnię. Oczywiście nie będzie to jakieś stałe źródło światła ale z pewnością pomoże nam zorganizować prace.
  6. Nawigacja – Nie można bez końca błąkać się w lesie, bo zwykle kończy się to dla nas kiepsko. O ile z pozyskaniem wody podczas kilkudniowego „zaginięcia” nie będzie większego problemu, o tyle pozyskanie jedzenia może być trudne. Zwłaszcza jeśli nie robiło się tego wcześniej a w naszych zasobach nie znajduję się żaden przedmiot służący choćby do połowu ryb. W omawianym przypadku należy zatem jak najszybciej opanować sytuację i dążyć do uzyskania możliwości powrotu do cywilizacji, w czym pomoże nam właśnie nawigacja. W obecnych czasach korzystamy z dobrodziejstwa smartfonów wyposażonych w bardzo precyzyjne mapy oraz osprzęt lokalizacyjny. Niestety, w opinii wielu osób, baterie nie dotrzymały kroku rozwojowi technologicznemu i po upływie doby (zwykle krócej) nasz smartfon stanowić będzie jedynie zbędny balast. Co się tyczy z kolei map papierowych, to nie zawsze jesteśmy w stanie takowe sobie zapewnić a poza tym to już trochę przeszłosć. Pozostają zatem dwie rzeczy. Po pierwsze: znać chociaż pobieżenie topografię terenu w którym się znajdujemy, a po drugie: mieć przy sobie podstawowy kompas. Mając wiedzę na temat położenia skupisk ludzkich, w stosunku do obszaru w którym się znaleźliśmy, możemy przy użyciu kompasu określić azymut pożądanego kierunku.
Shack
Czasem schronienie znajduje się samo. Wyspa Sobieszewska. Fot. M+W

Po scharakteryzowaniu tych kilku najważniejszych grup, poniżej chciałem przedstawić elementy z jakich składa się moja „linia podstawowa”.

MOJA „LINIA PODSTAWOWA”

  • Saszetka na szyję firmy Miltur – w której przenoszę całość sprzętu. Oczywiście jest go na tyle mało że można go rozmieścić po kieszeniach i ze wskazanej saszetki zrezygnować. Mnie daje jednak ona poczucie pewnego uporządkowania i „pakietowości”.
  • Scyzoryk Victorinox Recruit Ecoline – Dlaczego ten? Mam go od jakiegoś czasu i jest to produkt na prawdę kompaktowy. W zasadzie zależy mi na ostrzu głównym oraz ewentualnie mniejszym ostrzu rezerwowym. Mówiąc o linii podstawowej nie mamy większego wyboru w zakresie doboru noży. Z uwagi na minimalizm w zakresie wagi przenoszonego sprzętu ważniejszym jest to jakie jest ostrze jakościowo a nie jaką wielkość posiada.
  • Zapalniczka Zippo Brushed Chrome/krzesiwo Light My Fire Scout 2.0 – Wiem że zapalniczki Zippo mają swoich zwolenników i przeciwników ale ja zdecydowanie należę do tych pierwszych. Większość moich działań z ogniem zaczyna się od tej zapalniczki. Jeśli będziemy pamiętali o należytej konserwacji (napełnianiu, wymianie kamieni) to z pewnością jest to produkt godny polecenia. Oczywiście najpewniejszym narzędziem służącym do rozpalania ognia jest krzesiwo i jeśli czujemy się na siłach aby go sprawnie używać to zamiana zapalniczki na ten właśnie przedmiot jest wskazana, chociażby z uwagi na jego większą niezawodność.
  • Paracord – Rzecz o tyle prosta co genialna! Zawsze staram się mieć przy sobie około 5m paracordu 550. Wielokrotnie w codziennym życiu pomagał mi w opanowaniu sytuacji kryzysowej. Właściwie na kanwie rozpatrywania przydatności naszego zestawu linii podstawowej, należy stwierdzić iż jest to element odpowiedzialny za wszelkie konstrukcje. Do czego możemy użyć paracordu: Łączenie elementów schronienia, budowanie konstrukcji służących do pozyskiwania wody, zastępowanie paska od spodni, sznurówek, umożliwienie przenoszenia sprzętu np. na szyi, pomoc w tamowaniu krwawienia poprzez dystalne uciskanie kończyny itp. Jak widać zastosowań jest wiele a przenoszenie tak małego elementu nie kosztuje nic.
  • Telefon komórkowy z nawigacją/kompas Silva Metro – Smartfon to o tyle fajna rzecz, iż pomino tego że jest wyposażony w doskonałe oprogramowanie dla podróżnika to jeszcze nosimy go zawsze ze sobą. Zatem przenoszenie go jako elementu „linii podstawowej” nie stanowi żadnego problemu. Mój telefon o przekątnej ekranu 4 cale mieści się w kieszeni saszetki doskonale, jednakże zawsze pozostaje obawa o wyczerpanie się baterii. Z uwagi na powyższe do mojego zestawu „linii podstawowej” dołączyłem kompas Silva Metro. Jest to podstawowa acz genialna wersja „busolki”, która z całą pewnością pomoże nam obrać właściwy kierunek. Zanim pewnego razu pogubiłem się w lesie, nie podejrzewałem że w XXI wieku coś takiego jak kompas może być jeszcze przydatne. Myślałem raczej, iż jest to narzędzie użytkowane przez outdoorowych romantyków. Życie zweryfikowało moje poglądy i stoję na stanowisku, iż kompas doskonale koryguje naszą orientację poprzez wskazanie kierunku. Osoby które stronią od chodzenia po lesie, zapewne nie mają pojęcia jak bardzo można się w nim pogubić i jak bardzo strony świata zmieniają czasem swoje pierwotne położenie.
  • Worek na smieci – Ja zwykle mam przy sobie dwa. Pomimo delikatnej powierzchni można je wykorzystać do wielu rzeczy. Po pierwsze gdy pokryjemy nim daszek wykonany np. z gałęzi oraz liści, możemy mieć pewność, że w czasie opadu nie będzie padało nam na głowę. Po drugie z uwagi na swoje cechy osmotyczne a raczej całkowity brak przenikalności wody, możemy bardzo łatwo zbierać ją z opadu lub użyć worka do jej pozyskania w inny znany nam sposób.
  • Pamiętajmy o plastrze – zmieści się w naszym zestawie z całą pewnością a w odpowiednim czasie będzie niezastąpiony 🙂
Spring II 16x9
Las nie jest taki straszny, jak nam się z początku wydaje. For. M+W

Chcąc wzbogacić niniejszy wpis o jakiś rys empiryczny, poniżej przedstawiam Wam małe założenie taktyczne dotyczące konkretnej sytuacji drogowej, która może się zdarzyć każdemu.

ZAŁOŻENIE:

Pora roku, godzina: Jest kwiecień ok. godziny 22:00. Pogoda: zmienna, ok. + 12 stopni Celsjusza, okresami lekkie opady deszczu, bezwietrznie.

Wracasz nocą od swojej ukochanej do miejsca stałego zamieszkania. Niestety masz do przebycia około 70km a do tego jesteś motocyklem. Bateria smartfona wyczerpała się ostatecznie na 20 kilometrze trasy a jedyne co masz przy sobie to wspomniana już wcześniej saszetka z zawartością przedmiotów „linii podstawowej”, ubranie oraz kask. Oczywiście trasa na długości 50 km jest całkowicie odludna, nie mam tam zabudowań a i samochody o tej porze stanowią rzadkość. Z jednej stron pas lasu biegnący ku linii brzegowej morza a z drugiej strony po prostu szeroki pas leśny. W pewnym momencie jadąc leśnym skrótem motocykl uległ awarii w wyniku zerwania się łańcucha. No więc jak w praktyce będzie wyglądało nocowanie? Bez jakiegokolwiek sprzętu z całą pewnością byłoby znacznie gorzej przetrwać te kilka godzin, jednakże nasza „linia podstawowa” zdecydowanie może przyczynić się do poprawy warunków wyjściowych. W opisanej sytuacji, szukając schronienia w lesie, pierwszym przydatnym elementem będzie latarka, która pomoże nam odnaleźć dogodny do zbudowania prowizorycznego schronienia teren znajdujący się w bliskości pozostawionego motocykla. Motocykl oczywiście pozostawiamy na włączonych światłach awaryjnych gdyż pomimo całkowitego odludzia czasem zdarzają się małe cuda. Korzystając z dobrodziejstwa wspomnianej już powyżej latarki znajdujemy mały rów/zagłębienie zlokalizowany pomiędzy dwoma drzewami gdzie przy użyciu paracordu oraz worka na śmieci, patyków i liści.gałązek budujemy prowizoryczne zadaszenie, mające na celu ochronę przed padającym deszczem i w miarę jak najlepsze utrzymanie pozytywnej termiki. Do pozyskania wody deszczowej używamy skorupy kasku ustawionej na skraju lasu lub wykorzystujemy ten sam worek zadaszenia do „zbierania” opadu w skorupie kasku. Po zabezpieczeniu schronienia czas na rozpalenie ogniska gdyż sama kurtka motocyklowa nie daje tyle komfortu cieplnego, ile byśmy od niej w przedstawionej sytuacji wymagali. Tutaj, na pierwszy rzut oka, pojawia się dylemat: „jak sprawnie zrobić ognisko posiadając jedynie scyzoryk o ostrzu długości 6cm. Otóż, las daje nam bardzo wiele możliwości w zakresie pozyskania drewna opałowego. Większość, martwych, długich gałęzi o średnicy powiedzmy 6cm można z łatwością połamać przy użyciu kopniaków albo zapierając je pomiędzy drzewami przed złamaniem. Drobne gałązki nawet w czasie opadu atmosferycznego (o ile wiemy jakich i gdzie szukać) są relatywnie suche i z pewnością pomogą nam w rozpaleniu. Pozostaje problem podpałki. Z posiadanym ostrzem raczej nie mamy co liczyć na robienie feathersticks`ów z ekstrahowanego z jakiegoś pniaka drewna. O ile szczęście nam sprzyja to znajdziemy jakąś brzozę, z której bez problemu nawet z tak małym ostrzem pozyskamy korę. Myślę że od tej czynności bym zaczął, aby „grzała” się ona od samego początku w kieszeni spodni. Potem pozostaje już tylko rozpalenie ogniska przed naszym schronieniem i czekanie świtu aby można było dotrzeć pieszo do drogi gdzie uzyskamy pomoc. Oczywiście są to założenia teoretyczne i jak to w życiu bywa pewne elementy zawiodą a inne mogą pozytywnie nas zaskoczyć. Myślę że w opisywanym przypadku, przedmiotowy sprzęt „linii podstawowej” odegrał zdecydowanie pozytywną role. Bez jego udziału oczywiście dalibyśmy radę przeczekać te kilka godzin do rana, ale nie byłoby to tak bezproblemowe. Wyobraźmy sobie chociażby, że w padającym deszczu nie mielibyśmy kurtki przeciwdeszczowej a jedynie podatny na zamoknięcie polar. Sytuacja zmieniłaby się radykalnie gdyby nasze małe zaginięcie trwało nie kilkanaście godzin a powiedzmy trzy doby.

Linia podstawowa
Moje „EDC linii podstawowej” + worki i plaster. Fot. M+
Field with wind turbines
Dobrze jeśli w jakiejś odległości widać zabudowania. Pełnia księżyca też pomaga. Fot. M+W

Mam nadzieję, że przekonałem Cię drogi czytelniku do zabezpieczenia sobie podobnego zestawu. Oczywiście takowy nie daje  pewności, że uda nam się bezpiecznie przetrwać. Ja osobiście z praktyki wiem że im więcej sprzętu tym lepiej.

6 Komentarzy Dodaj własny

  1. elka pisze:

    Świetny artykuł! Tak niewiele potrzeba, wystarczy minimum ekwipunku i maksimum pomysłowości:)

    Polubienie

  2. mokobo pisze:

    cóż można za 4zł kupić w tesco ponczo (duży worek z rękawkami i kapturem) które zmieści się w każdej kieszeni po złożeniu i świetnie trzyma ciepło- zamiast zabierać ze sobą worka na śmieci. Zamiast scyzoryka victorinox użyłbym multitoola ma nóż i masę innych przydatnych narzędzi. Ale tak jak piszesz, większość zależy od umiejętności i wiedzy, a nie od gadżetów. Co nie zmienia faktu że gadżety ułatwiają życie 🙂

    Polubienie

  3. berger787 pisze:

    Tool świetna sprawa i sam o tym myślę w perspektywie zastąpienia scyzoryka jednakże pisząc myślałem o czymś „ultralight” i jakoś ten scyzoryk do mnie przemówił bardziej. Co do poncho to musze to sprawdzić, jak wejdzie do mojej saszetki to worków się pozbędę 🙂

    Polubienie

  4. mokobo pisze:

    Gdyby nad tym pomyśleć, to uważam że człowiek jest tyle wart ile potrafi zdziałać gołymi rękami i głową. W terenie można poradzić sobie świetnie bez ani jednej z tych rzeczy. Wielokrotnie biegałem długie dystanse przez lasy i doliny, czasem mając jedynie małą butelkę na wodę. Nie potrzeba noża, ani linki aby zbudować schronienie, nie potrzeba zapaliniczki albo krzesiwa żeby rozpalic ogień, ani też kompasu żeby odnaleźć kierunek, zazwyczaj też nie potrzeba latarki, w nocy czasem lepiej się widzi po ciemku niż świecąc latarką. Wielokrotnie chodziłem po ciemku, stwierdzając że latarka jedynie mnie oślepia 😉 ( izdradza pozycje)

    Polubienie

  5. berger787 pisze:

    Oczywiście zgadzam się z tym, że w lesie wystarczy myślenie i można sobie poradzić bez żadnego sprzętu ale czasem koszt jest zbyt wielki. Myślę że kompas, sznurek, latarkę można jeszcze wyeliminować ale zagubienie w lesie bez noża lub źródła ognia to niepotrzebne ryzyko. O ile mówimy o sezonie letnim to ok ale przy -14 stopniach bez ognia to słabo. Ja wiem że jest XXI wiek i każdy ma przy sobie dwa telefony komórkowe aby wezwać pomoc ale my tutaj raczej mówimy o sytuacjach awaryjnych. Ja operuję w rejonie Kaszub i znam te lasy doskonale. Mogę sobie pozwolić na chodzenie po nich nawet bez wody natomiast w 2009 r. przeżyłem zaginięcie w Tatrach i teraz wiem jak głupi byłem nie mając przy sobie żadnego sprzętu. W warunkach zimowych na 2176 mnpm jest inaczej i uratowałem się tylko przez przypadek. Po prostu błąkając się znalazłem przypadkiem szlak. Gdybym wtedy miał przy sobie cholerną latarkę to sytuacja wyglądałaby inaczej. Kompas zdecydowanie by mnie uratował. Pewnie nóż i zapalniczka na nic by się nie zdały ale o to właśnie chodzi że nosimy coś przy sobie na wypadek zaistnienia sytuacji awaryjnej a nie w sytuacji gdy mamy teren i pogodę „pod kontrolą”.

    Polubienie

Dodaj komentarz